Samobójstwo w najbliższym otoczeniu zawsze jest wielkim szokiem – zarówno dla rodziny osoby zmarłej, jak i dla jej przyjaciół czy znajomych. Wszyscy oni zadają sobie jedno pytanie: dlaczego? Rozpoczyna się żmudne szukanie motywów, drążenie przeszłości, czasami także niestety rozdrapywanie ran. Najbliżsi zmarłego odwiedzają zakład pogrzebowy, zamawiają usługi pogrzebowe, załatwiają formalności. Mogą również bezpośrednio po śmierci krewnego obawiać się, że lokalny przedstawiciel Kościoła odmówi im odprawienia ceremonii pogrzebowej.
Kościół a samobójstwo
W prawie kanonicznym nie istnieje jednoznaczny przepis mówiący, jak kapłan powinien się zachować w sytuacji, gdy poprosi się go o odprawienie ceremonii pogrzebowej samobójcy. W związku z tym może się on oprzeć wyłącznie na „Instrukcji liturgiczno-duszpasterskiej Episkopatu Polski o pogrzebie i modlitwach za zmarłych” z 5 maja 1978 roku. Instrukcja ta głosi, że „według powszechnego zdania psychiatrów samobójcy nie są w pełni odpowiedzialni za swój czyn. Dlatego nie odmawia się im pogrzebu katolickiego, jeżeli w ciągu życia okazywali przywiązanie do wiary i Kościoła. Uczestnikom takiego pogrzebu należy wyjaśnić sytuację.
Powyższy zapis jest na tyle jasny, że nie powinien niepokoić najbliższej rodziny, znękanej żałobą. W większości sytuacji Kościół nie stwarza żadnych problemów – pogrzeby takie odprawia się bez przeszkód, a wzmianka o okolicznościach śmierci zmarłego służy jedynie jako wyjaśnienie dla uczestników uroczystości. Wszystko nabiera więc takiego wymiaru, aby z jednej strony godnie pożegnać zmarłego, z drugiej zaś nie powodować zamętu w sercach żywych.
Komplikacje
W znacznie trudniejszym położeniu znajdzie się jednak rodzina takiego samobójcy, który przed śmiercią jawnie bluźnił przeciwko wierze katolickiej albo prowadził tryb życia rażąco sprzeczny z nauką Kościoła. Takiej osobie ksiądz może odmówić katolickiego pochówku, uzasadniając to dobrem lokalnej wspólnoty wiernych. Rodzina zmarłego ma oczywiście prawo wykazywać, że ich bliski został niesłusznie posądzony o wszeteczny tryb życia, doświadczenie uczy jednak, iż szanse na zmianę decyzji kapłana bywają niewielkie.
Warto w tym miejscu podkreślić jednak jeszcze jedną rzecz: nieodpowiedni tryb życia nie zawsze zostaje uznany przez Kościół za winę zmarłego. Podobnie jak samobójstwo uważa się za przejaw psychicznej patologii i ułomności, tak też wcześniejsze zachowania (np. alkoholizm czy narkomania) mogą być potraktowane jako choroba. W tym wypadku kapłan nie odmówi katolickiego pogrzebu – w myśl zasady, że za chorobę nie można nikogo karać. Odmowa spotka jedynie tego, kto w pełni świadomie i celowo łamał za życia katolickie nakazy, zaś zakończył żywot śmiercią samobójczą.